02.06.2019 r. W tym hotelu mieszkają trzy karaluchy.

W położonym gdzieś na obrzeżach miasta Ufy, robotniczym hotelu, zamieszkały tej nocy (2 czerwca 2019 r.) trzy polskie karaluchy; Ola, Piotr i Grzegorz.

Dzisiaj myślałem, że wysiądę w trakcie lotu 🙂
Ponad siedem godzin spędzonych w samolocie, sześć startów, tyle samo lądowań + obsługa techniczna, tankowania, pakowanie, wsiadanie, wysiadanie oraz wkładanie tam i z powrotem beczki na paliwo.
To razem z dzisiejszym przelotem daje w sumie około dwunastu godzin, w czasie których wykonaliśmy lot oraz wszystkie czynności związane z pokonaniem dzisiejszego odcinka.
Tadeusz (drugi pilot) goni jak szalony, codziennie dalej, więcej i szybciej, praktycznie mógłby lecieć bez przerwy. Wydaje się to zrozumiałe, chce wykonać swoją pracę, zainkasować honorarium i wrócić do domu, ale nie taki był plan, a dla uczestników siedzących w ciasnym wnętrzu AN 2, powiedzmy szczerze, jest to troszkę niewygodne i męczące.

Dolatujemy do miejscowości Kurgan, niedaleko większej Ufy, nocleg zorganizowany jest na peryferiach miasta naprzeciw marketu, w niewykończonym kilkupiętrowym budynku, w którym pomieszczenia wynajęte są na różnego rodzaju działalności – agencja nieruchomości, dentysta, itp. inne biura lub gabinety usługowe.
Hotel bez windy znajduje się na poddaszu tego budynku, zajmuje piąte i szóste piętro.
Miejsce to nie przypadło do gustu pozostałym członkom załogi, która udała się w do innego bardziej komfortowego obiektu.
W “hotelu” została tylko Aleksandra i ja.
Szybka “dezynfekcja” i wychodzimy na kolację do włoskiej restauracji, mieszczącej się niedaleko w galerii handlowej, położonej w rejonie Baszkirii na terytorium Federacji Rosyjskiej. Ale to brzmi 🙂
Kolacja była smaczna, atmosfera nadzwyczaj dobra, mimo późnej pory i narastającego w nas zmęczenia.
Widzę, że Olka w trakcie rozmowy stopniowo się rozluźniła i uspokoiła, a to przełożyło się na nasze dobre nastroje.
Po kolacji, późno w nocy wchodzimy z Olą na korytarz naszego hotelu dość dobrze rozbawieni. Nie interpretować “pijani”!
Pani w recepcji zatrzymuje nas informując, że w pokoju nr. 14 ktoś ważny przyjechał, został i czeka na nas!?
Kto to może być?
Służby F.R.?
A może to ktoś z naszej ekipy przyjechał aby przekazać nam coś ważnego?

Zastanawiamy się,
Ola obstawia – Paweł, ja nie zgaduję, nikt mi nie przychodzi do głowy, nie mam pojęcia.
Stojąc o północy w hotelowym korytarzu śmiejemy się zastanawiając się czy o tej godzinie jeszcze pukać pod czternastkę.
Czy ktoś tam jest, a jeśli tak, to kto?
Ustalamy, że skoro to ktoś ważny, to idę sprawdzić.
Idę korytarzem w kierunku wskazanego pokoju, ale gdy zbliżam się do drzwi uświadamiam sobie, że pokój z numerem 14, zajmuję ja.
Wyciągam klucz z kieszeni, pokazuję go Aleksandrze i razem wybuchamy śmiechem.
Zatem gdzie jest ten “gość”?
Trwa to zaledwie parę sekund, gdy zaraz potem otwierają się drzwi od pokoju nr. 10 i na korytarz wychodzi Piotr.
Ponownie wybuchamy śmiechem, bo naszego kapitana nikt by się tu, szczególnie o tej porze nocy nie spodziewał.
Rozbawienie sięga zenitu lub północy – należałoby powiedzieć.

Mimo późnej pory, wiedząc, że czternasta jest “czysta”, zapraszam pozostałą dwójkę do siebie. Ja z Olą siadamy na łóżku, Piotr na plastikowym, ratanowym foteliku,
a ja już wiem, czuję, mam doświadczenie, bo nie raz już w podobnej sytuacji miałem okazję uczestniczyć, że to będzie ten jedyny, niepowtarzalny, najciekawszy, pełen opowiadanych historii wieczór, a raczej noc, która za sprawą tego człowieka i jego opowiadań przeniesie nas tysiące kilometrów stąd, do miejsc i wydarzeń, które w jego życiu miały miejsce wiele, wiele lat temu.
Piotr swoimi opowieściami przenosi nas w czasie, do dalekiej Persji i Sudanu, do miejsc w których pracował jako pilot.

Po tym jak świt zaczął “zaglądać” do okien mojego pokoju, postanowiliśmy, że pójdziemy się położyć na dwie-trzy godziny, bo przecież na szóstą trzydzieści rano mamy zaplanowaną pobudkę.
Nie kładę się spać jeszcze przez dobrą godzinę, robię notatki, aby choć w skrócie móc to kiedyś wam zrelacjonować.

Fragment nagrania poniżej: Narrator Piotr Wojciechowski noc z 2 na 3 czerwca 2019 roku, miejsce hotel robotniczy, miejscowość UFA, Federacja Rosyjska.
Jest 2.32 w nocy, kończę notatki, muszę iść spać, pobudka ustalona na 6.30., a start do Tokio zaplanowany na godzinę 8.00 rano.
Jutro lecimy dalej, dobranoc.
G