Suzuki Jimny, to mój nowy projekt wyprawowego auta, którym zamierzam objechać dookoła Amerykę Południową.
Zaczynając od Kolumbii, poprzez Ekwador, Galapagos, Peru, Boliwię, Chile, Argentynę, Urugwaj, Paragwaj i Brazylię, mam zamiar wrócić na powrocie do Boliwii i Peru, by zakończyć w tym samym miejscu skąd zacząłem, tzn. w Kartagenie na terytorium Kolumbii.
A teraz trochę informacji, co mnie skłoniło do wybrania tego pojazdu i dlaczego nim postanowiłem dokończyć moją podróż z 2013 roku.
Będąc w końcówce października 2019 roku Chile, postanowiłem, że z powodu trwających w tym czasie tym zamieszek, strajków i protestów w tym kraju, wykorzystam ten czas lepiej w innym miejscu.
Dlatego kupiłem bilet i przez prawie sześć godzin leciałem nad Pacyfikiem, by późno w nocy dotrzeć na Rapa Nui – inaczej Wyspę Wielkanocną.
Znalazłem przyjemne miejsce poza miastem i przez kilka dni oddawałem się przyjemnością zwiedzania wyspy, włócząc się po niej jedynie z plecakiem.
Pewnego dnia chcąc odwiedzić ponownie jeden z Parków Narodowych, a nie mając już siły by ponownie pieszo pokonać ponad 24 kilometry zróżnicowanego terenu, zostałem zmuszony wypożyczyć samochód.
Opis tego zdarzenia, znajdziecie we wcześniejszym wpisie Rapa Nui – Wyspa Wielkanocna.
Broniłem się przed wypożyczeniem tego auta dość długo. Obszedłem większość wypożyczalni samochodów w mieście Honga Roa, szukając jakiegokolwiek innego, dowolnego, typu pojazdu byle by nie był to Suzuki Jimny.
Patrzyłem na ten pojazd z niechęcią, odstraszał mnie swoją brzydotą, prostotą i konstrukcyjnym archaizmem.
Zrobiłem wiele w poszukiwaniu innych czterech kółek, ale tylko to auto było dostępne na tej wyspie.(i jak się póżniej zorientowałem, nie tylko tu)
Małe Suzuki jest niezmiernie popularne, tanie w eksploatacji, a inne marki i modele samochodów praktycznie na wyspie nie występują.
Dlatego, po paru godzinach poszukiwań, nie mając innej alternatywy, “złamałem się” i za 30 USD wypożyczyłem tego malucha na półtorej dnia.
Zakochałem się od razu …, tak, po zamknięciu drzwi i przejechaniu dosłownie paru kilometrów uświadomiłem sobie i doceniłem walory użytkowe tego autka.
Jest proste, w dodatku to jego olbrzymia zaleta, z niewyobrażalnie dobrą widocznością z wnętrza pojazdu zarówno do przodu jak i na boki poprzez duże powierzchnie szyby czołowej i w bocznych drzwiach.
Cała ta jego brzydota, archaizm konstrukcyjny nagle prysnęły gdzieś hen, zostały zapomniane, pozostała jedynie czysta przyjemność prowadzenia tego “bolidu”.
W tedy od razu zorientowałem się, jak bardzo ten “chrabąszcz”, ta samochodowa kropka nadaje się do moich podróży.
W jednej chwili pojawiło się skrywane gdzieś wewnątrz pragnienie, aby drastycznie przerwaną w 2013 roku, podróż z Alaski do Buenos Aires w końcu dokończyć.
Wiedziałem, że ten moment, ta chwila kiedyś w końcu nadejdzie.
Dla tych co nie wiedzą; na przełomie 2012 i 2013 roku odbywałem podróż autem na trasie NY-Alaska-Buenos Aires.
W styczniu 2013 roku na granicy Kostarykańsko – Panamskiej służby celne Kostaryki zarekwirowały mi auto którym się poruszałem – Jeep Wrangler Rubicon
Przyczyną było wygasłe pozwolenie czasowe.
Auta nie udało mi się odzyskać.
Czas na kolejną próbę 🙂
Poniżej lista modyfikacji, zmian i ulepszeń cytrynowego/seledynowego pudełka, którym zamierzam przemierzać i poznawać Amerykę Południową.
– konserwacja całego podwozia wykonana przez Auto Serwis Andres S.C.
– przyciemnianie tylnych szyb
– dodatkowe, mocne ledowe oświetlenie na przednim zderzaku
– wymiana przednich foteli, na wygodne fotele z Peugeot 3008
– wymontowałem tylną kanapę, aby zrobić miejsce na moją torbę, namiot, śpiwór, oraz wyposażenie potrzebne w czasie kilkumiesięcznej podróży
– wymiana czterech amortyzatorów na markę Bilstein
– zamontowanie dwóch płyt osłonowych podwozia. (drążki oraz skrzynia biegów)
– oderwałem lusterko wsteczne, aby nie zasłaniało mi widoczności 🙂 w czasie oglądania przepięknych krajobrazów Ameryki
– montaż kamery Go Pro
– zamontowałem komplet chlapaczy przód i tył
– zmieniłem opony na szosowo-terenowe marki BF Goodrich All Terrain 215/75/15
– dołożyłem głośniki z tyłu, zmieniłem radio, oraz zastąpiłem marnej jakości przednie głośniki na produkt o lepszych parametrach
– zamontowana została kamera cofania
– auto doczekało się wygłuszenia pokrywy silnika oraz całej podłogi wewnątrz
– został założony magnetyzer firmy MAKSOR
– dla komfortu pojawiło się wewnątrz oświetlenie wnętrza pojazdu Ambiente, o zmiennej kolorystyce podświetlenia