Singapur

Po paru dniach spędzonych w tym mieście, mogę podzielić się swoimi spostrzeżeniami z tego niezwykle ciekawego i przyjemnego (dla mnie) miejsca.
Zacznę od najpopularniejszego tematu z jakim większości kojarzy się Singapur, a mianowicie rzekomej nieskazitelnej czystości w tym mieście.
Zaczynając, a zarazem kończąc ten wątek, podsumuję go w kilku słowach: są/zdarzają się śmieci na ulicach Singapuru, nie jest on nieskazitelnie czystym miastem, niemniej bardzo zadbanym.
Ulice naszych miast Warszawy, czy Zielonej Góry też są zadbane, ale muszą być sprzątane.
Singapur przez zastosowanie wysokich kar za zaśmiecanie, oraz wprowadzenie zakazu jedzenia i picia na ulicach wyeliminował problem miejskiego sprzątania, a to uczyniło to miasto wyjątkowo przyjemnym.

W kwestii kar za zaśmiecanie, to jestem zwolennikiem i popieram tego typu sankcje, które zmuszają ludzi do zachowania i utrzymywania porządku, bo wtedy cały świat byłby czystszy, i nie byłoby scen w których z auta jadącego przede mną ktoś wywala butelki, puste opakowania po jedzeniu czy niedopalone papierosy. Może przy zastosowaniu tak wysokich obostrzeń, nasze lasy, parki, osiedla, czy wsie byłyby jeszcze czyste.
Zwiedziłem naprawdę kawał świata i lubię wracać do miejsc gdzie jest schludnie, czysto, dlatego z tak wielką przyjemnością po raz kolejny wrócę do Singapuru.
,dbam o porządek w domu, firmie, oraz każdym odwiedzanym zakątku naszego globu, w którym aktualnie przebywam, dlatego tysiąc dolarowe kary, nie robią na mnie wrażenia i nie poświęcam im aż tyle uwagi co pozostali.

A teraz o przyjemniejszych tematach 🙂 , jedzeniu, atrakcjach i zakupach.
To miasto/państwo zaprasza, by próbować, smakować i odwiedzać wszelkiego rodzaju miejsca, gdzie można rozkoszować się smaczną, różnorodną, a często także niedrogą kuchnią.
Byłem w Singapurze niepełnych sześć dni i mam niedosyt, wielki niedosyt.
Poświęciłem ten czas na poznawanie miasta, czyli zwiedzanie, oraz na wszelkiego rodzaju atrakcje, które można tu znaleźć,
na kulinarną “rozpustę” odwiedzając najróżniejsze street foody, bary i restauracje, próbując nie przytyć, znalazłem czas na zakupy i spacery.
Tylko tak można “poczuć” miejsce które chcemy dobrze poznać.
Bo w podróży nie można się spieszyć, omijają nas wtedy największe atrakcje i najciekawsze doznania – pamiętajcie o tej zasadzie.