Był i poleciał …

Mój szef wrócił po ośmiu tygodniach bycia w podróży.
Zrealizował zadania, pozamykał tematy i po niespełna trzech tygodniach znowu poleciał w świat!

Do Chabarowska doleciał wraz z innymi uczestnikami starym samolotem AN 2, potocznie zwanym – kukuruźnikiem.
Z tamtąd ruszył w drogę powrotną wysłanym wcześniej w kontenerze VW Amarokiem, razem z przyjaciółmi.
Po dwóch miesiącach wrócił do Zielonej Góry dosłownie na chwilę;
– podekscytowany,
– w dobrym humorze,
– z masą nowych (nie tylko podróżniczych) pomysłów,
– z długim planem zadań do realizacji.

Wielu mnie pyta – jest już? czy podróżuje jeszcze? wiesz jak długo zostanie?
Odpowiedzi udzielam zawsze tej samej – jest, ale nie wiadomo jak długo będzie, najlepiej wiec kontaktować się teraz.

Spotykamy się w biurze, w czasie naszej rozmowy, nagle słyszę.
“Kupiłem dzisiaj bilet lotniczy. Lecę o 00:30 z Berlina, samolotem do Moskwy, potem dalej”

Plany na dalszą część podróży są obszerne, nieoczekiwane i dla mnie tak nierealne, że na pewno nie będę ich tu opisać…
Dowiecie się zapewne wszystkiego w kolejnych blogowych wpisach na SGGO.pl.

Odbieram telefon od Grzegorza, “zaraz” po jego dotarciu na miejsce w Rosji i słyszę:
“Michu, spałem ponad 13 godzin, ale mam 4 dobre wiadomości…”
Interesujące, ale szczegółów nie zdradzę…..

Szefie, bezpiecznej podróży.

Michał